października 30, 2009

Z cyklu długie opowieści: "Zegar po przejściach"

Z cyklu długie opowieści: "Zegar po przejściach"
Już jakiś czas temu, dostałam zamówienie od koleżanki, na zegar. Miał on być prezentem urodzinowym dla jej chłopaka. Zgodziłam się, a potem dostałam zdjęcia mailem...
Słowo się rzekło, musiałam wykonać powierzone mi zadanie... Tylko w jaki sposób wykorzystać prostokątne zdjęcie??? Wyciąć sam samochód? Niee... Czasu było mało, a pomysłu żadnego... Po godzinach rozmyślań, jak ugryźć to zdjęcie, wymyśliłam, że wykorzystam zegar prostokątny w ramce i przykleję motyw w poziomie.Tak się składało, że przypadkiem miałam w domu jeden...Niestety po przejściach :) Był to zegar, który robiłam na konkurs techniką decoupage trójwymiarowego, i gdy miałam już prawie wykończoną pracę, skończył mi się lakier. Moje kombinacje z różnymi lakierami, które miałam pod ręką ,doprowadziły do tego, że lakier mogłam zdzierać płatami :/ A ja inteligentnie, zaczęłam go zeskrobywać, między innymi szpachelką, nie żałowałam też rozpuszczalnika... ;p Efekt był taki, że zdrapałam nie tylko lakier, ale także swoje mozolne cieniowanie... i farbę! Zapłakana, próbowałam reanimować pracę, kładąc grube warstwy farby, aby wyrównać powierzchnię. Zegar zamiast wyglądać lepiej, wyglądał coraz gorzej! Gdy wreszcie dotarło do mnie, że nie da się go odratować, rzuciłam go w kąt...Żałuję tylko, że nie zrobiłam fotek (mogłabym się pochwalić), ale dopiero teraz się z tego śmieje, wtedy to była tragedia! Nie mogłam nawet na niego patrzeć, a co dopiero fotografować. Cud, że go nie wyrzuciłam :) Głęboko ukryty, przynajmniej nie przypominał mi, zmarnowanych tygodni pracy.
Jednak po pewnym czasie powrócił do łask... Musiałam go tylko "troszkę" przygotować.
Warstw farby było chyba z osiem (!) i w dodatku wcale nie chciały odejść...Motyw 3D - piękna pomarańczka, została bezlitośnie oderwana. Aby pozbyć się farby i resztek lakieru, moczyłam zegar w wiaderku (kolejny fantastyczny pomysł :) Jako, że ten zabieg również nie pomógł, przystąpiłam do żmudnego szlifowania, które trwało wieki! Mój Łukasz, tak bardzo chciał mi pomóc, że razem ze mną szlifował zegar. Chłopak tak się wczuł, że w rezultacie powstały ubytki w drewnie! Stwierdziłam, że gorzej już nie będzie ;) Ale miałam drewno :)
Następnie zaczęłam myśleć o tym, co zrobić z przysłanym zdjęciem... wydawało mi się niemożliwe do przeniesienia na zegar. Motyw mi się nie podobał, poza tym nigdy nie robiłam pracy ze zdjęciem. I tu znów pojawia się rola, wybawiającego z opresji Łukasza :) Foto przeszło metamorfozę w Photoshopie. Powstały dwie wersje.
Bardziej przypadła mi wersja pierwsza, a klientce, jak to zwykle bywa, druga :) W efekcie miałam drewno (w opłakanym stanie :) motyw i niejasną koncepcję. Tylko jak zakryć wszystkie nierówności i resztki farby, które nie dały się doczyścić??? Pocieszałam się faktem, że papier z motywem będzie gruby i zakryje, to czego nie wyrównała farba, ale co z ramką? I wtedy wpadłam na kolejny, absolutnie rewelacyjny pomysł :) Wymyśliłam, że ramkę, zrobię z gliny i uformuję na kształt cegiełek. Szczerze mówiąc, obawiałam się jak mi to wyjdzie. Co innego wymyślić, a co innego wykonać... Mnóstwo czasu zajęło mi wyrzeźbienie cegieł z gliny, przy pomocy wykałaczki. Potem ręcznie malowałam każdą cegiełkę osobno, różnymi odcieniami pomarańczy, czerwieni i czerni. Chciałam, żeby wyglądały naturalnie.
Cyfry to wydruk, a wskazówki pomalowałam czerwonym lakierem do paznokci :D Sznureczek, dodałam żeby zegar równo wisiał na ścianie (miał tylko dziurkę do zawieszenia w pionie). Na koniec dużo lakieru i
voilà !
Jakieś pytania??? xD

października 21, 2009

BIG & small

BIG  & small

Jako, że nie popełniłam ostatnio nowych prac, postanowiłam, że odgrzebię te nieco starsze...Żeby nie straszyć już, tym moim pierwszym decupotworkiem ;)

Moja największa gabarytowo praca:
Kufer, dość pokaźnych rozmiarów:40 x 30 x 23,5 cm
Wykonałam go na wakacyjny konkurs o tematyce "Damą być."





Oraz całkiem malutka: trójwymiarowy gołąbek z gliny samoutwardzalnej
wys. ok. 3,5 cm



października 18, 2009

Spojrzenie wstecz...Z przymrużeniem oka :)

Spojrzenie wstecz...Z przymrużeniem oka :)

Moja naprawdę pierwsza praca (łezka w oku)...Karton po butach, malowany plakatówkami ;p Dokładnie pamiętam moje pierwsze zamówienie z serwetkami i preparatami do decu. Każdą serwetkę zamówiłam po 4 sztuki, bo nie wiedziałam ile zużywa się na jedną pracę :)







Jak patrzę na te zdjęcia nie mogę powstrzymać się od śmiechu. W fotografowaniu też nie byłam "miszczem" ;) Od razu widać mój "artyzm" zwłaszcza, na zdjęciu ze starą wersalką w tle, albo ten fragment dywanu i nogi od statywu na drugim zdjęciu :D

października 17, 2009

Zaczynam przygodę z blogiem...

Blog ten będzie moją twórczą MyślOdsiewnią. Będę dzielić się tym, co wykonają dłonie, uchwyci obiektyw, pomyśli głowa. Obiecuję tworzyć, eksperymentować i  poszukiwać. 
W craftowej ewolucji zatrzymałam się na literce D jak… Decoupage, zahaczając poniekąd o literę B jak Biżuteria… Na razie tyle, co będzie potem? Może wkrótce się przekonamy ;) Zapraszam do mojej pracowni Decu(po)Tworków :)
Copyright © 2016 Galaxia-Art.pl , Blogger